top of page

W DROGĘ! Czyli ile kosztuje spełnianie marzeń

  • Zdjęcie autora: Izabela
    Izabela
  • 22 lut 2020
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 2 mar 2020


Przekornie do tytułu w tej publikacji nie znajdziesz informacji o tym, ile pieniędzy wydamy na kilka miesięcy wakacji. Dowiesz się jednak czegoś znacznie cenniejszego.


Kiedy mówiłam znajomym, że ruszamy w podróż, niejednokrotnie w odpowiedzi słyszałam „fajnie że Was na to stać” wypowiadane , z nutką nostalgii w głosie. Odpowiadałam wtedy „myślę, że Ciebie też stać” :) . I absolutnie nie chciałam być w tym złośliwa, ani wyliczać koleżance ile zarabia. Mówiłam tak, ponieważ autentycznie wierzę, że większość ze znanych mi osób „stać” na taki wyjazd. Nie oznacza to jednak, że za taką decyzją nie stoi dodatkowy koszt.


Spełnienie mojego marzenia o podróży sprowadziło się do trzech elementów, które mają charakter uniwersalny i mogą być zastosowane przy każdej ważnej decyzji. Po pierwsze, musiałam odpowiedzieć sobie na pozornie łatwe pytanie: co jest dla mnie w tej chwili najważniejsze. Piszę pozornie, bo okazuje się, że w życiu społecznym pełnimy wiele ról, a każda z nich ma nieco inne priorytety. I tak, jako świeżo upieczona matka, najbardziej pragnę optymalnych warunków rozwoju dla mojej córki, w miłości i bliskość rodziców, a co za tym idzie również w poczuciu bezpieczeństwa (o które trudno, np.: jeśli nie wiesz gdzie będziesz jutro spała). Jako 30 latka z obiecującą kariera za sobą pragnę realizacji zawodowej, w której maksymalnie wykorzystam swój potencjał i zarobię relatywnie dobre pieniądze dla utrzymania standardu życia mojej rodziny. Pojawiają się jeszcze role córki i synowej, w których również chce spełniać stawiane mi (a może bardziej zakładane przeze mnie) oczekiwania. Te role mogłabym mnożyć, był z resztą taki moment, że o naszej decyzji wyjazdu wstydziłam się powiedzieć sąsiadom czy dalszym znajomym ze strachu, że zostanę oceniona. Aż na samym końcu przychodzi moment kiedy odpowiadam sobie na pytanie: czego pragnę dla siebie? Gdybym miała zatroszczyć się tylko o swoje samopoczucie, to co bym zrobiła? Czego mi dziś potrzeba najbardziej? W odpowiedzi okazuje się, że odkąd stałam się matką walczę z mrocznymi myślami i krytycznym podejściem do wszystkiego co w macierzyństwie robię. Że nie wiem jak połączyć rodzicielstwo z pracą, ani gdzie w tym wszystkim jest jeszcze miejsce dla mnie. Ale właśnie o mnie samą pragnę zawalczyć i moim priorytetem jest sprawienie, żebym poczuła się dobrze w obecnym życiu. Nawet jeśli wiąże się to z niepochlebnymi opiniami innych na temat mojej odpowiedzialności (lub jej braku ;) ). Pragnę zrealizowania swojego wieloletniego marzenia o urlopie bez daty końcowej i jestem gotowa ponieść idący za tym koszt.


Drugi element to sprzyjające okoliczności. Te trzeba zauważyć, albo … stworzyć :) W rozmowie z Mamą uznałyśmy, że z czasem na spełnianie marzeń jest jak z czasem na powiększanie rodziny: nigdy nie ma dobrego <czasu> i właśnie dlatego każdy jest dobry. Trzeba go tylko zorganizować. Dla mnie takim czasem okazał się urlop macierzyński. Dla Pavla potrzeba zmiany pracy. Brzmi jak bajka? Myślę, że dlatego że chcemy żeby tak było. Oczywiście, że w idealnym świecie wolałabym, żeby Kora była większa i mogła bardziej świadomie korzystać z uroków tej wyprawy, a sytacja zawodowa Paszy była pewna i przede wszystkim dla Niego satysfakcjonująca, ale mamy co mamy. Bierzemy te cytryny i kręcimy z nich najsmakowitszą lemoniadę :)


Jest jeszcze trzeci bardzo ważny (o ile nie najważniejszy) aspekt. To podjęcie decyzji, która zawiera się w pytaniu: z czego jestem gotowa w tej chwili zrezygnować? Myślę, że to właśnie brak gotowości na odmówienie sobie ważnych dla nas rzeczy najczęściej hamuje nas przed realizacją dużych życiowych projektów. U mnie ta lista jest naprawde długa. Zaczyna się od innych marzeń, które na czas realizacji podróży muszę zaparkować, a nawet odsunąć w czasie. Na przykład marzenia o budowie domu (zafundowaliśmy sobie właśnie niezły przestuj w gromadzeniu środków na ten projekt). Potem na tapetę wjeżdża cała gama aktywności jakie planowałam zrealizować do końca urlopu macierzyńskiego. Fuszki, fuszeczki i inne tego typu smaczki ;) A na koniec, cała na biało wchodzi moja matczyna wariacja. Co się za nią kryje? A no rzeczy takie jak udział w zajęciach rozwojowych dla dzieci, eko zbilansowana dieta bez soli i cukru, stały rytm dnia, a przede wszystkim pewność, że w razie wypadku wiem, gdzie szukać pomocy. I do tego jeszcze rozłąka z moją Mamą, która jest mi opoką we wszystkich moich kryzysach. To właśnie dlatego czuję, że ten aspekt realizacji marzeń dla wielu jest najtrudniejszy.


Mimo że na podróż, której właśnie doświadczamy nie planujemy wydać znacząco wiecej niż to, co wydalibyśmy w Polsce, to koszt ponosimy spory. Dla mniej najważniejsze jest jednak to, że jesteśmy świadomi, dlaczego to robimy i że jesteśmy w tej decyzji dla siebie wsparciem. A czy się opłaca? Powiem Ci po powrocie ;)


Comments


©2020 by dla siebie. Proudly created with Wix.com

bottom of page