top of page

Witaj w mojej bańce

  • Zdjęcie autora: Izabela
    Izabela
  • 16 lip 2020
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 22 lut 2021

Od kilku dni chodzę ze ściśniętym gardłem. Czuje, że coś we mnie pękło. Jak wtedy kiedy w wieku 7 lat obejrzałam film o tragicznej śmierci Księdza Popiełuszki i dowiedziałam się, że na świecie istnieje zło. Albo, wtedy kiedy moja Mama przyprowadziła do domu cygańskie dziecko, żeby je umyć i ubrać w czyste ubrania i zrozumiałam, że nie wszyscy dostaliśmy po równo. I kiedy podczas euro 2012 polscy kibice rzucili się na jadącego metrem chłopaka, tylko dlatego, że nosił barwy Rosjan. Od kilku dni chodzę skołowana, jak za każdym razem wtedy, kiedy odkrywałam, że światem rządzą prawa, których do końca nie rozumiem. Z tą jednak różnicą, że dziś moje rozczarowanie dotyczy milionów ludzi, którzy swoim wyborem poparli doktryny, w których ja nie dostrzegam najmniejszego sensu.

Dorosłość ma tę zaletę, że jeśli tylko odważymy się wziąć odpowiedzialność za swoje życie, to możemy stworzyć sobie takie otoczenie, w jakim czujemy się dobrze. Takie, w jakim czujemy się sobą i nie musimy niczego udawać. Przez ostatnie lata stworzyłam sobie właśnie taki świat — z ludźmi, którzy mnie rozśmieszają i inspirują. Z którymi mogę dyskutować o wszystkim, choć nie zawsze musimy się zgadzać. Którzy mi pomagają, kibicują i cieszą się z moich sukcesów. Mam męża, z którym tworzę związek partnerski, do którego partycypujemy na zasadach równości. W domu nie mamy telewizora, bo nie chcemy karmić się serwowanymi tam obrazami, które wzbudzają strach, złość, smutek, a jak się okazało w ostatnim czasie, także nienawiść. Zarobione pieniądze wydajemy w głównej mierze na podróże, bo chcemy poznawać inne kultury i czerpać z tej różnorodności. Żyjemy tak, jak chcemy i to okazało się naszą pułapką. Zamknięci w swojej szczęśliwej bańce zapomnieliśmy, że istnieje inny świat i inni ludzie. I to właśnie dla nich tworzę ten wpis. To właśnie im chciałabym opowiedzieć o mojej rzeczywistości z nadzieją, że kiedy znowu przyjdzie im mówić i działać w imię swoich ideałów, przynajmniej jedna, lub jeden z Was weźmie pod uwagę to, o czym napiszę. Przez 30 lat mojego życia miałam okazje sporo zauważyć i doświadczyć. Wiele rzeczy, które zaobserwowałam, nie były spójne z tym czego uczono mnie w szkole albo w kościele. Dorastałam w otoczeniu „dobrych polskich rodzin”, takich z mamą, z tatą i z dziećmi. Wiele z tych dzieciaków regularnie dostawało wpierdol od swoich ojców za swój bunt, swoją chęć zrobienia czegoś inaczej, albo po prostu dla przykładu i żeby się w końcu czegoś nauczyły. Byli obrażani i ośmieszani, przez dorosłych, którzy zamiast wspierać ich swoją miłością, wyładowywali na nich swoją złość. Widziałam, jak wygląda dzieciństwo w rodzinie z problemem alkoholowym, widziałam, jak później wygląda dorosłość tych, którym udało się ten trudny czas przetrwać. Widziałam przykładnych katolików, którzy nie opuścili żadnej mszy, ani żadnego rocznego święta, w głównej mierze po to, by rozliczyć swoich sąsiadów, z tego w co się ubrali i z kim po tej mszy rozmawiali. Żeby móc przy niedzielnym stole podyskutować z rodziną o tym kto, jakim przyjechał samochodem i komu się chyba zanadto powodzi. Poznałam małżeństwa ze stażem dużo dłuższym niż liczby wskazywane przez mój pesel, które miesiącami potrafiły z sobą nie rozmawiać. Albo rozmawiać w taki sposób, że trudno było odgadnąć czy to bliscy, czy może obcy ludzie. Mam kolegę, którego wierząca rodzina odwróciła się od niego tylko dlatego, że nie umiał wierzyć w to, co oni. Znam rodziny, które nie mają z sobą kontaktu, ponieważ nie potrafiły porozumieć się w sprawie majątku, który dziś i tak popada w ruinę. Dziś w mojej bańce jest trochę inaczej. Jest w niej miejsce dla dobrych polskich rodzin (statystycznie sama tworzę taką), ale znalazło się w niej miejsce również na sprawy inne. Jest tu małżeństwo, które po latach starania się o dziecko, w końcu doczekało się potomka dzięki metodzie in vitro. To właśnie Ci rodzice są moimi mistrzami i pokazują mi, co to znaczy poświęcać się i czerpać radość z bycia z dzieckiem, jak wychowywać w bliskości i w partnerstwie. Są tu pary homoseksualne, którym bez mrugnięcia okiem oddałabym moją córkę pod opiekę, bo wiem, że jedyne czego by ją nauczyli to, jak być porządnym człowiekiem, jak szanować i kochać wszystkich ludzi i jak dostrzegać dobro w każdym momencie swojego istnienia. Są tu ateiści, których bezinteresowny altruizm bez ustanku mnie zachwyca i zadziwia. Przejawia się spontanicznymi działaniami na rzecz przyjaciół, przysługami bez zobowiązań i ciepłym słowem na każdą okazję. Jest tu kobieta, która po latach prób w końcu zachodzi w ciążę, a potem musi znaleźć w sobie siłę, żeby poddać się aborcji, by ratować swoje życie i zdrowie. Są związki międzynarodowe, które pomimo różnic kulturowych są dla mnie przykładem partnerstwa i skutecznej, pełnej miłości komunikacji. Są muzułmanie i buddyści, którzy nauczyli mnie, czym jest prawdziwa i szczera wiara — skromna i radosna, przyjmująca innych pomimo ich inności. W mojej bańce jest miejsce dla dobrych polskich rodzin, takich bez cudzysłowia i katolików, którzy mnie ukształtowali i których przyjaźń jest nieoceniona, ale jest tu jeszcze sporo miejsca na wiele, wiele więcej. Nie ma jednak przestrzeni na nietolerancje. Na powtarzanie pustych ideałów, które dawno nie idą w parze z tym, jak dany człowiek żyje. Nie ma miejsca na usprawiedliwianie rasizmu, wykluczenia i prześladowania religią. Na szerzenie nienawiści i podziałów pod sztandarem Boga, honoru i ojczyzny. Nie ma miejsca na hipokryzję i nie ma miejsca na przemoc. Napisałam na wstępie: dorosłość ma tę zaletę, że jeśli tylko odważymy się wziąć odpowiedzialność za swoje życie, to możemy stworzyć sobie takie otoczenie, w którym czujemy się dobrze. Chcę, żebyś wiedział/a, że w mojej przestrzeni znajduje się miejsce także dla Ciebie. Pozostaje jedynie pytanie, czy Ty zechcesz znaleźć przestrzeń dla mnie i dla wszystkich tych, których reprezentuję i za którymi murem stoję.

Komentarze


©2020 by dla siebie. Proudly created with Wix.com

bottom of page